Człowiek wizji i sukcesu
Rzadko zdarza się, aby w Polsce polityką zajmowali się ludzie sukcesu. Przemysław Termiński jest przedsiębiorcą, który zbudował prawdziwe biznesowe imperium i mógłby czuć się w pełni spełniony. Mimo to wciąż stara się wpływać na te obszary życia społecznego, które wymagają świeżego spojrzenia.
Przemysław Termiński doszedł do wszystkiego sam. Pracować zaczął w wieku 16 lat i już wtedy wiedział, że przedsiębiorczość to dziedzina, w której czuje się najlepiej i w niej chce się realizować.
– Rozumiem, czym jest przedsiębiorczość i zaangażowanie. Wiem, jakie problemy napotykają ludzie na tej drodze – mówi Przemysław Termiński. – Wiem, jak wygląda zderzenie oczekiwań młodego człowieka z jego faktycznymi kompetencjami zawodowymi i jaki jest rozdźwięk pomiędzy tym, czego uczy szkoła, a umiejętnościami, których potrzebują pracodawcy. W swojej firmie doświadczenie pracowników buduję zwykle od początku ich pracy zawodowej i to od podstaw – a zatrudniając młode osoby, świeżo po studiach, często widzę brak umiejętności przydatnych w codziennej pracy. Słyszę czasem pytanie, dlaczego większość zatrudnionych w moich firmach osób na stanowiskach kierowniczych to kobiety. Odpowiedź jest banalnie prosta, przy wyborze kandydata decydujące znaczenie mają kompetencje, a nie płeć. Rozumiem też, czym są problemy i porażki w biznesie – bo nie zawsze jest różowo, nawet mnie zdarzają się potknięcia, a instytucje państwa raczej przeszkadzają, niż pomagają. Ale najważniejsze to się nie poddawać i przeć naprzód.
Kiedy w 2015 r. został wybrany senatorem RP, swojej żonie, Ilonie, przekazał funkcję prezesa toruńskiego klubu żużlowego.
– Przemek znany jest z podejmowania śmiałych decyzji, a wskazanie kobiety na prezesa klubu żużlowego dla wielu ludzi w żużlowym światku to była spora niespodzianka, żeby nie powiedzieć sensacja – mówi Adam Krużyński, działacz sportowy. – Po czasie okazało się, że decyzja była bardziej niż trafiona, bo pani Ilona kieruje naszym klubem o wiele lepiej i sprawniej niż niejeden mężczyzna, który teoretycznie zjadł na żużlu zęby.
Klub Sportowy Apator Toruń to prawdziwe oczko w głowie Przemysława Termińskiego. Poprzedni sezon był dla niego bardzo udany. Po latach posuchy udało się toruńskim zawodnikom wywalczyć brązowy medal.
– Brąz rzecz jasna cieszy, ale nie spocznę, dopóki nie zdobędziemy złota – deklaruje Przemysław Termiński. – Toruńscy kibice zasługują na ten sukces i wierzę, że zbliżający się sezon przyniesie nam upragnione zwycięstwo. Jeździmy w najlepszej lidze świata, mamy topowych zawodników, mamy wspaniałą żużlową tradycję, mamy oddanych kibiców. Jeśli wszyscy zawodnicy pojadą sezon życia, to powalczymy o finał.
Obszar, w którym Przemysław Termiński kieruje się raczej pasją niż zdrowym rozsądkiem, to sport. Kiedy podjął decyzję o zakupie klubu żużlowego, był urzeczony propagowanym przez miasto hasłem: „Toruń miastem sportu”.
– Robię, co mogę, żeby wspierać toruński sport – stwierdza Przemysław Termiński. – Choć inwestuję naprawdę pokaźne kwoty w żużel, to jednak staram się budować dobre relacje pomiędzy klubami różnych dyscyplin. Jeśli ktoś wziął sobie do serca misję uczynienia z Torunia miasta sportu, to na pewno kimś takim jestem ja. Kocham sport, kocham zdrową, sportową rywalizację, ponieważ gram fair. I to się nie zmieni.