Polska ziemia ma swój zapach [WYWIAD]
O kondycji rolnictwa kujawsko-pomorskiego, ekologicznych wyzwaniach i łączeniu wiejskiej tradycji z nowoczesnością rozmawiamy z Tadeuszem Ziółkowskim, wiceprezesem Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej.
Rolnicy z Kujaw i Pomorza nie mają w tym roku powodów do narzekania, żniwa poszły całkiem nieźle. A co z kondycją rolnictwa w kujawsko-pomorskim generalnie?
Rolnictwo kujawsko-pomorskie zawsze było wiodące w kraju, zaliczane do czołówki. Natomiast z jego dochodowością nie jest już tak dobrze i nie zgadzamy się z danymi przekazywanymi przez GUS. Mówi się, że dochody w rolnictwie wzrosły w tym roku o 8 proc. My się pytamy: „gdzie są te wzrosty?”. Rolnicy tego nie widzą, takie statystyki nie mają przełożenia na rzeczywistość.
A fundusze pomocowe na rozwój rolnictwa nie pomagają w zwiększaniu dochodowości?
Oczywiście, zdecydowana większość rolników korzysta z funduszy pomocowych i nie ukrywam, że mają one duże znaczenie. Można dzięki nim unowocześnić gospodarstwo, zainwestować w lepszy sprzęt. To przynosi dobre efekty, a w połączeniu z nowymi technologiami upraw sprawia, że doświadczeni rolnicy potrafią uzyskać naprawdę dobre plony. Ale trzeba pamiętać o tym, że pieniądze unijne to nie są łatwe pieniądze. Trzeba spełnić szereg warunków, posiadać odpowiedni wkład własny. Uczciwie muszę jednak powiedzieć, że dzięki wsparciu unijnemu wieś się unowocześnia.
Czy możliwość czerpania tego typu korzyści ma wpływ na podejście rolników do integracji europejskiej?
Myślę, że podejście rolników do integracji z Unią Europejską jest niezmienne. Rolnicy zawsze stawali po stronie tej integracji. Widać natomiast zmiany w podejściu polskiego rządu. Nie jesteśmy już aż tak bardzo ulegli w Brukseli. W przeszłości bywało, że unijne rozwiązania ustawodawcze przyjmowaliśmy bez walki. Dziś twardo obstajemy przy swoim stanowisku i pokazujemy, że nie możemy być traktowani gorzej niż inne państwa członkowskie. Jest jedna Europa i rolnictwo powinno być jednakowo traktowane.
Polski rolnik zyskał pewność siebie. Co jeszcze go charakteryzuje?
Przywiązanie do tradycji i kultury wiejskiej, ale także postępowość. Takie połączenie daje dobre efekty. Natomiast wracając na nasze podwórko, to rolników z Kujaw i Pomorza z pewnością charakteryzuje pracowitość, dzięki której nasze rolnictwo stoi na tak wysokim poziomie.
Czyli z jednej strony tradycja, a z drugiej nowoczesność. Gdzie to zderzenie tradycji z nowoczesnością jeszcze widać?
Widać je przede wszystkim pomiędzy rolnikami, którzy z dziada pradziada uprawiają ziemię, a przyjezdnymi. Teraz bardzo modne są przeprowadzki z miasta na wieś. Przyjezdni mają inne potrzeby i oczekiwania, problem z dostosowaniem się do warunków panujących na wsi. Często przeszkadza im hałas, specyficzny zapach. A przecież świadomie wybierają wieś. Na tym tle rodzą się czasem konflikty. Mimo tego, mamy też wiele dobrych przykładów integracji, m.in. w ramach różnych stowarzyszeń, w których uczestniczą i rolnicy, i osoby niezwiązane z rolnictwem.
Miastowych na wsi przybywa. Przybywa też działek budowlanych, rolnicy często pozbywają się swoich gruntów, widząc w tym zysk. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 20 lat w Polsce ubyło ponad 2 mln hektarów gruntów. W kujawsko-pomorskim to duży problem?
Odrolnianie gruntów to jest ogromny problem w całej Polsce, również w województwie kujawsko-pomorskim. Na tym tle panuje wolna amerykanka. Gminy, szukając pieniędzy na własne potrzeby, bardzo często decydują się na odrolnianie gruntów, podobnie zresztą jak sami rolnicy. To powoduje wielkie zamieszanie. Mamy przykłady gmin wiejskich, w których okazuje się, że rolnicy są w mniejszości. Zabrakło tutaj odpowiednich rozwiązań prawnych, osiedla mieszkaniowe powstawały przez to w miejscach, w których nigdy nie powinny były powstać.
Spodziewam się, że odrolnianie gruntów to nie jedyny problem rolnika z Kujaw i Pomorza?
Problemów jest zawsze wiele. Teraz bardzo dużym wyzwaniem będzie polityka Zielonego Ładu, która dla rolników oznacza m.in. konieczność zmniejszenia stosowania nawozów sztucznych. To budzi duże zaniepokojenie polskich rolników, którzy stosują znacznie mniej pestycydów niż inne kraje europejskie. Rolnictwo bez chemii nie jest w chwili obecnej już w stanie funkcjonować, a dla państw, które stosują jej mało – nowe przepisy mogą być bardzo szkodliwe. I na pewno uderzą po kieszeni. Zresztą, my w Polsce już mamy zielony ład. Wystarczy rozejrzeć się wokół gospodarstw, popatrzeć na obsadzone drzewami posesje, na lasy dokoła. Na naszych terenach żyje bardzo dużo zwierząt, które są w stanie funkcjonować tylko w czystym powietrzu, jak np. bociany. To mówi samo za siebie.
Polskie rolnictwo jest wobec tego rolnictwem zrównoważonym?
Bez dwóch zdań. Rolnicy dbają o środowisko. Wiedzą, że żyją także dla następnych pokoleń i chcą swoim dzieciom zostawić zdrową, czystą, bezpieczną planetę. Nie bez powodu mówi się, że polska ziemia ma swój zapach.
Na koniec będziemy prognozować. Polska wieś w 2050 r. Jak będzie wyglądać?
Inaczej. Rolnictwo cały czas rozwija się, idzie do przodu i należy się spodziewać, że to będzie postępować. Wieś będzie jeszcze bardziej nowoczesna, zautomatyzowana. To dobry kierunek.