Krajewski: Głos rolników musi być wysłuchany
O protestach i planach dla rolników – ze Stefanem Krajewskim, wiceministrem rolnictwa i rozwoju wsi, rozmawia Arkadiusz Włodarski.
Kiedy pańskim zdaniem możemy oczekiwać poprawy sytuacji rolników i zakończenia protestów? Na początek tego tygodnia zapowiedziano kolejne rozmowy w sprawie następnych akcji protestacyjnych. Jak się pan do tego ustosunkuje?
Od dnia objęcia stanowiska oraz rozpoczęcia prac rządu rozmawiamy z rolnikami po to, żeby przygotować właściwe rozwiązania i spełniać postulaty, które początkowo pojawiły się w liczbie kilku. Dzisiaj jest ich już ponad dwieście. Złożono je z różnych województw oraz różnych branż. Ważne jest to, żeby się wzajemnie nie wykluczały, a mamy w niektórych przypadkach do czynienia właśnie z taką sytuacją. Jedni oczekują takiej formy pomocy, zaś druga grupa mówi, że to nie będzie właściwa pomoc. Te postulaty, które były na początku, zostały w większości spełnione. Chodzi tutaj m.in. o dopłatę do kukurydzy, zwiększenie limitu środków na kredyty żywnościowe. W trakcie przygotowywania są przepisy utrzymujące wysokość podatków na poziomie z zeszłego roku.
Główną kością niezgody jest jednak Zielony Ład, to on wywołuje największe kontrowersje.
Jeśli chodzi o Europejski Zielony Ład – te jego główne założenia oraz punkty, które budziły największy sprzeciw polskich rolników, mają być wyrzucone do kosza. Dojdzie do odejścia od tych warunków, co do których rolnicy zgłaszali, iż nie są w stanie ich spełnić. To m.in. ugorowanie, zmianowanie, pozostawianie okrywy zielonej na zimę czy przywracanie torfowisk. Mam nadzieję, że za chwilę będziemy mogli powiedzieć, że to stanie się historią. Drugi aspekt jest taki, iż myślę, że rolnicy zejdą z protestów i blokad, ale nie ze względu na to, że im się to już znudziło, tylko dlatego, że wszystkie postulaty zostały spełnione. Pojawia się tu oczywiście kwestia kalendarza wyborczego. Przed nami wybory samorządowe, zaś w czerwcu wybierzemy przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Z tego powodu na protestach oprócz aktywnych rolników pojawiają się także samorządowcy i politycy, którzy zgłaszają swoje propozycje, aby zaistnieć w tych okolicznościach.
A jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o pomysły na rolnictwo już po strajkach?
Staramy się, oprócz rozwiązań krótkookresowych, przygotować także plany systemowe, które pozwolą nam np. na odtworzenie produkcji trzody chlewnej po to, żeby zagospodarować nadwyżkę zbóż, szczególnie paszowych. Dzisiaj ważne jest także uruchomienie środków unijnych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Udało się już przywrócić działanie systemów informatycznych w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Istotne jest również przyspieszenie wydatkowania środków z Krajowego Programu Odbudowy, które pozwolą dofinansować polskie rolnictwo i przetwórców, tak abyśmy mogli spełnić jak najwięcej postulatów oraz iść do przodu.
W ostatnich dniach część organizacji rolniczych podpisała z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi dokument, który jedni określają jako uzgodnienia, inni jako ustalenia czy też porozumienie. Jak pan to ocenia?
Myślę, że ten dokument to wspólne zobowiązanie do działania. Sporo rolników, zwłaszcza młodych, sygnalizowało, że nie może wziąć udziału w spotkaniu, podczas którego podpisano wspomniany dokument. Tak jak w każdej grupie, trzeba ustalić jakieś normy przedstawicielstwa. Rolnicy powinni zadbać o to, żeby byli reprezentowani przez swoich przedstawicieli. Związków, stowarzyszeń i kółek rolniczych pojawia się coraz więcej. Rosną jak grzyby po deszczu. Nie da się obecnie zorganizować spotkania w takim wymiarze, aby spotkać się z członkami wszystkich tych stowarzyszeń. Nie pomieściłby ich nawet Stadion Narodowy w Warszawie, bo byłby za mały. Ale chodzi o to, żeby do nas, do ministerstwa, docierał głos wszystkich rolników.