Inwestują w powiecie [WYWIAD]
O trwających i planowanych inwestycjach w powiecie rozmawiamy z Michałem Ramlauem, wicestarostą powiatu toruńskiego.
Trwają prace nad MOF Torunia, który wydaje się kluczowy dla przyszłych inwestycji. Na jakim są etapie?
Nie jest to łatwy i prosty proces. Marszałek negocjuje jeszcze ostateczny kształt Regionalnego Programu Operacyjnego. Niestety, w ramach nowej perspektywy unijnej środki będą mniejsze. W dodatku w znacznej części są znaczone, czyli mogą być wykorzystane tylko na te cele, które Unia Europejska uważa za priorytetowe, a nie zawsze pokrywa się to z naszymi oczekiwaniami. Chodzi np. o budowę sali sportowej dla szkoły ponadpodstawowej w Chełmży. Chcieliśmy ze środków unijnych przeznaczyć na to ponad 3 mln zł, ale właśnie dowiedzieliśmy się, że tego typu inwestycja będzie wyłączona z dofinansowania. Będziemy natomiast kontynuować nasz sztandarowy projekt, czyli budowę ścieżek rowerowych. Pod tym względem jesteśmy liderem w skali województwa. Mamy już blisko 200 km ścieżek, a w budowie jest kolejnych 40 km.
Skupiamy się też na szeroko rozumianej pomocy społecznej i szkolnictwie ponadpodstawowym, gdzie wciąż potrzeby są niezaspokojone. Udało nam się już poczynić potężne inwestycje m.in. w Zespole Szkół CKU w Gronowie. Na ukończeniu jest modernizacja Zespołu Szkół im. Unii Europejskiej w Chełmży. Nie pomijamy też projektów miękkich – dokształcania uczniów i nauczycieli. W nowej perspektywie będziemy starali się, by nie zmarnowało się choćby jedno euro.
Nie sposób nie wspomnieć o drogach. Największym drogowym tematem wydaje się w tej chwili DK10, z rządowym finansowaniem. Co ta inwestycja oznacza dla powiatu?
W skali województwa to bardzo potrzebna inwestycja. Ruch na tym odcinku już dawno przekroczył ponad 20 tys. pojazdów na dobę. Trzeba ten problem rozwiązać i sam kilkukrotnie wizytowałem ministerstwo. Decydujący wpływ na to, że minister Adamczyk podpisał program inwestycyjny, miał oczywiście poseł Jan Krzysztof Ardanowski. Mam nadzieję, że prace projektowe zakończą się w terminie. Dzięki przebudowie ruch na tym odcinku będzie bardziej płynny.
Niedawno było dość głośno o planie szybkiej kolei podmiejskiej. To kolejny sposób na rozładowanie korków.
To inwestycja jeszcze bardziej skomplikowana i wymagająca większych nakładów niż DK10. Planem docelowym jest zelektryfikowanie tej linii, a jeśli byłoby to zbyt kosztowne, to chociaż wyznaczenie i wybudowanie peronów w nowych miejscach tak, by dostosować bazę do faktycznego zapotrzebowania. Do tego nowe parkingi. Idealnym byłoby założenie, że mieszkańcy dojeżdżają do stacji, tam zostawiają swoje samochody i przesiadają się na transport publiczny. Prowadzimy rozmowy z PKP i samorządowcami z tego terenu. Jestem optymistą, jeśli chodzi o przebudowę tej trasy, natomiast musimy pamiętać, że będzie to bardziej długotrwały proces niż rozbudowa DK10.
Są jeszcze jakieś miejsca w powiecie, które wymagałyby tak pilnych inwestycji drogowych?
Na pewno centrum Łysomic, gdzie pojawiają się coraz poważniejsze korki. Sąsiedztwo linii kolejowej sprawia, że skrzyżowanie nie nadaje się do przebudowy w formie ronda. Od lat mówi się natomiast o obwodnicach, zarówno dla Łysomic, jak i dla Chełmży. Podpisaliśmy stosowne porozumienia z gminą Łysomice, gminą i miastem Chełmża oraz z panem marszałkiem na przygotowanie przynajmniej dokumentacji dotyczącej korytarzy takich obwodnic. Przeznaczyliśmy na to własne środki. To natomiast inwestycje bardzo kosztowne, które bez dofinansowania zewnętrznego nie będą możliwe do realizacji. Pracujemy nad tym, jednak jest to bardzo odległa perspektywa.