Czy wolno nam sprzedać praworządność? [FELIETON]
Od dwóch tygodni w mediach toczy się dyskusja nt. głosowania opozycji w Sejmie nad ustawą o zmianie ustawy o Sądzie Najwyższym. Zdaniem PiS-u zaproponowane zmiany zostały uzgodnione z Komisją Europejską i rzekomo przyczynią się do odblokowania środków z KPO; tym samym rządzący postawili opozycję przed wyborem, czy jest za środkami europejskimi, czy przeciw nim.
O tym, jak ważne są te środki dla podtrzymania rozwoju Polski, nikogo przekonywać nie muszę. Ale jaką cenę ma praworządność? Czy naprawdę jest warta tych pieniędzy? Moim zdaniem to, co zrobiła większość opozycji pod dyktando Koalicji Obywatelskiej, nie wpisuje się w obronę praworządności w Polsce i daje rządzącym zielone światło do dalszego łamania Konstytucji. Bo to, że ta ustawa jest niezgodna z Konstytucją, wiedzą wszyscy, ale PiS-owi wydaje się, że tymi zmianami uda się mu przechytrzyć KE.
Z tego wynika, że jedynymi, którzy stanęli w obronie praworządności w Polsce, są posłowie zrzeszeni w Polsce 2050 Szymona Hołowni, bo jako jedyni z opozycji zagłosowali przeciwko zmianom zaproponowanym przez rząd. A skutkiem wstrzymania się od głosowania przez Koalicję będzie wdrożenie planu PiS-u i dalsze niszczenie polskiego prawa. Tym razem za przyzwoleniem opozycji. Bo chyba nikt już nie wierzy, że PiS swoimi działaniami chce przywrócić praworządność w Polsce, niezależność sędziów i sądów.
Teraz 13-stą już zmianą ustawy o Sądzie Najwyższym na przestrzeni ostatnich 5 lat ma zająć się Senat. I tu ciekaw jestem, jak zachowa się PO. Czy zgłosi poprawki, które prawdopodobnie zostaną odrzucone przez Sejm, a może pójdzie po rozum do głowy i zawetuje całą ustawę w Senacie? Tak czy owak, trudno będzie z tej sytuacji wyjść Koalicji z twarzą i stać na czele obrońców praworządności w Polsce, w koszulkach z napisem „Konstytucja”.