Jesteśmy zakładnikami Kaczyńskiego [FELIETON]
Jest taki dowcip o człowieku, który modlił się gorąco o wygraną na loterii. Błagał codziennie i zawodził, że jego prośby są ignorowane. Wreszcie poirytowany Stwórca odpowiedział – „Chłopie, Ty daj mi szansę, Ty chociaż kup los!”. Polski rząd w ten sam sposób podchodzi do pieniędzy z Unii Europejskiej. Rozdziera szaty, że ich nie dostaje, ale nie robi nic, by to zmienić.
UE nie tylko może, ale i chce pomóc. Instytucje unijne proponują wykorzystanie pieniędzy już przydzielonych naszemu krajowi. Pierwszym źródłem są środki z budżetu na lata 2014-2020, w ramach którego Polska otrzymała 80 miliardów euro. Z informacji rządu wynika, że nie wykorzystaliśmy 130 milionów euro z tej sumy. To ponad pół miliarda złotych, o które można wystąpić. Wszystko wskazuje na to, że polskie władze jeszcze tego nie zrobiły.
Drugim źródłem wsparcia mogą być środki z funduszu React-EU przeznaczone na walkę ze skutkami pandemii. Jan Olbrycht, europoseł Koalicji Obywatelskiej i specjalista od unijnych finansów, szacuje, że tylko z tych dwóch puli Polska mogłaby uzyskać 1,5 miliarda euro.
Morawieckiemu i spółce wygodniej jest jednak przedstawiać się w roli biednej ofiary. Tym bardziej że jednocześnie politycy obozu władzy próbują skłonić instytucje europejskie do uruchomienia pieniędzy nie na utrzymanie uchodźców, lecz w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Przypomnijmy – to dziesiątki miliardów euro zamrożone ze względu na prowadzony przez Zjednoczoną Prawicę zamach na niezależność sądów.
Morawiecki próbuje wmówić UE, że pomoc, jakiej Polacy udzielili uchodźcom, powinna dać Kaczyńskiemu wolną rękę w pacyfikacji sędziów. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Przyzwoitość obywateli nie może usprawiedliwiać podłości rządzących.