O co chodzi z ukraińskim zbożem? [FELIETON]
Komisja Europejska nie rozumie, że Polska, blokując niekontrolowany import zboża z Ukrainy, chroni całe rolnictwo europejskie. Przecież większość gospodarstw w państwach starej Unii nastawionych na produkcję roślinną, chociaż jest większych niż ich polskie odpowiedniki, to nie wytrzyma konkurencji z międzynarodowymi, głównie niemieckimi, molochami rolniczymi na Ukrainie.
Sprowadzając zboże z Ukrainy, w małym stopniu pomagamy narodowi ukraińskiemu. Zarabia międzynarodowy kapitał. Agroholdingi, na żyznych czarnoziemach, produkują zboże, które nie daje rolnikom z UE żadnej szansy konkurencji. Władze Ukrainy nie pobierają od nich podatków. Jest także drugie dno w stanowisku Ukrainy. Ukraińscy politycy nagle zaczęli zgodnie śpiewać w niemieckim chórze. Niemcom bardzo zależy, żeby nie doszło do strategicznego sojuszu Polski z Ukrainą, bo powstałaby nowa sytuacja polityczna i gospodarcza. Zapewne do tego sojuszu w sposób naturalny dołączyłyby mniejsze państwa. Byłaby to pewna przeciwwaga dla dominacji Berlina w Europie. Niemcy nadal pragną, aby Europa Środkowo-Wschodnia była obszarem ich dominacji i ciągle mają plan dogadania się z Rosją. Ukraina, występując przeciwko Polsce, traci jedynego wiarygodnego sojusznika.
Na Ukrainie, moim zdaniem, zaczynają się jakieś gry frakcyjne o naturze nie tylko politycznej, ale i biznesowej. Zaczęło się też osłabianie pozycji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Eksperci twierdzą, że następne wybory wygra proniemiecki polityk. Musimy to pilnie obserwować. Wyciągać nadal pomocną dłoń do Ukrainy. Doceniać wojenny wysiłek armii ukraińskiej. Nadal wspomagać Ukrainę militarnie i humanitarnie, jednocześnie też twardo bronić swoich interesów i nie być przysłowiowym użytecznym idiotą.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.