Quo vadis, Europo? [FELIETON]
Lewicowa ideologia pseudoekologów zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu Europy w sposób bardzo poważny. Niedawno gazety w Niemczech i w USA podały, że największe organizacje ekologiczne w Europie, działające także w Polsce, od lat są finansowane przez Rosję. W pierwszej kolejności ma być zlikwidowana produkcja mięsna. Komisja Europejska zarejestrowała inicjatywę stworzenia prawa zabraniającego wykorzystywania zwierząt, pod którą zbierane są podpisy w Europie. To otwarcie furtki nie tylko likwidującej produkcję mięsną, ale i zagrożenie dla produkcji mleka, bo jest wiele głosów ekologów, że krowy również bardzo cierpią, kiedy są dojone, a aktywistki prozwierzęce wręcz twierdzą, że krowy są gwałcone w procesie hodowli. Miód także może zniknąć z naszego menu, bo podobno jest on kradziony pszczołom. Cóż, drodzy czytelnicy, nawiedzeni, ekologiczni idioci organizują nam świat inny niż ten, który znaliśmy, gdzie „kraina mlekiem i miodem płynąca” była bajkowym synonimem dobrobytu. Tyle tylko, że ograniczenie produkcji w Europie spowoduje zwiększenie produkcji w innych rejonach świata, gdzie te zwierzęta będą miały o wiele gorsze warunki. Tak jest np. ze zwierzętami futerkowymi, wypchnięcie ich hodowli z Europy nie spowoduje, że popyt na futra się zmniejszy. Zwierzęta będą hodowane w gorszych warunkach poza Europą. Zresztą zjadanie mięsnych odpadów poubojowych przez norki jest najbardziej ekologicznym sposobem ich utylizacji, bo alternatywą jest spalanie odpadów w piecach, głównie przez niemiecką firmę, która weszła do Polski, licząc na wielkie zyski po zakazie hodowli norek. Zakazy hodowli różnych gatunków zwierząt, które mają uspokoić sumienia Europejczyków, są podszyte ogromną hipokryzją. Pozbawianie się produkcji rolnej powoduje, że Europa uzależni się już nie tylko od rosyjskiego gazu i ropy, ale i żywności spoza Starego Kontynentu.