Myrcha: Polska potrzebuje normalności
aka była ta kadencja parlamentu? Co należy zmienić w Polsce? O tym rozmawiamy z Arkadiuszem Myrchą, posłem Koalicji Obywatelskiej.
Obecna kadencja parlamentu dobiega końca. Jak pan ją ocenia?
Na pewno była ona wyjątkowa z uwagi na pandemię koronawirusa oraz wojnę, jaka wybuchła w Ukrainie. Pandemia wywołała największe trzęsienie w codziennym życiu Polaków, ale także w pracach parlamentu. Działał on w trybie zdalnym i hybrydowym. Praca posła była mocno ograniczona. Nie można było organizować spotkań, nie było eventów i okazji do dyskusji. To kadencja bardzo nietypowa i bardzo trudna.
Co panu udało się w ciągu tych czterech lat?
Pod względem czysto parlamentarnym miałem przyjemność przygotować pakiet kilku ustaw dotyczących funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Była to propozycja włączenia obok sędziów do orzekania w sprawach handlowych osób, które mają doświadczenie w prowadzeniu działalności gospodarczej, czyli tak zwanych sędziów handlowych. Były to też ustawy o zwiększeniu udziału obywateli w orzekaniu. Kolejny projekt wprowadzał obowiązek publikowania sprawozdań z działalności każdego sądu i każdej jednostki prokuratury. W tej kadencji, poza takim moim prywatnym osiągnięciem, czyli napisaniem i obronieniem doktoratu, skupiłem się na pracach legislacyjnych, głównie też z tego powodu, że było mniej okazji do spotkań na terenie okręgu.
A jak to wygląda, jeśli chodzi o inicjatywy bezpośrednio na rzecz okręgu?
Truizmem jest mówienie, że jako poseł opozycji nie mam wpływu na kształt budżetu państwa i na to, co jest realizowane na poziomie ogólnokrajowym. Niemniej jednak każdego roku składałem istotne wnioski dotyczące Torunia, naszego powiatu i regionu, dotyczące infrastruktury i polityki społecznej. Natomiast to, co może polityk opozycji, a co często jest niewidoczne, to taka codzienna pomoc. Często do moich biur poselskich przychodzą osoby starsze, z problemami prawnymi, emerytalnymi czy spadkowymi. Udaje się im wyjaśnić zawiłości czy organizować spotkania, gdzie objaśniano nowe przepisy. Uważam, że ta praca była wykonana solidnie. Biura w Toruniu, Włocławku i Chełmnie stwarzają pole do tego, aby mierzyć się z problemami ludzi.
Mamy teraz czas żniw, w związku z tym chciałbym zapytać pana o zdanie na temat sytuacji polskich rolników. Jaka ona jest?
Sytuacja w polskim rolnictwie jest zła, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Przyczyniła się do tego nieodpowiedzialna polityka rządu premiera Morawieckiego i kolejnych ministrów rolnictwa. Wielki kryzys zbożowy, wielki kryzys na rynku owoców miękkich i w branży mleczarskiej. Ogromne koszty prowadzenia gospodarstw rolnych, mówię tu o kosztach energii i innych opłatach. Dzisiaj występuje ogromny problem z opłacalnością gospodarstw. W Polsce mamy najniższe pogłowie trzody chlewnej od zakończenia II wojny światowej. Dzisiaj trzody chlewnej więcej importujemy, niż eksportujemy. Proszę wierzyć, że to, co widzimy w internecie czy telewizji, protesty rolników przed ministerstwem rolnictwa czy lokalne demonstracje, to oznaka ich desperacji. Sytuacja jest naprawdę ciężka. Od dłuższego czasu spotykamy się z mieszkańcami wsi w formie Agroklubów Platformy Obywatelskiej. Tam są ludzie, którzy znają się na rolnictwie zarówno od strony politycznej, jak i ci, którzy na tym rynku funkcjonują na co dzień. Rolnicy są zawiedzeni polityką PiS-u, który bierze sobie rolnictwo na sztandary, a w trudnych momentach pozostawia ich samym sobie.
Niedługo ponownie pójdziemy do urn. Jaki ma pan pomysł na najbliższą kadencję?
Przede wszystkim to będą cztery lata, gdy będziemy tworzyć koalicję rządzącą. Jestem co do tego przekonany. Jako cel numer 1 stawiam sobie naprawienie tego zepsutego do szpiku kości systemu wymiaru sprawiedliwości. Nie ma obszaru, którego Zbigniew Ziobro nie zniszczył. Sądownictwo, prokuratura, więziennictwo – to obszary, o których mówimy najczęściej. Stawiamy tu sobie ambitne cele, aby tutaj faktycznie wprowadzić nową jakość. Po 30 latach polski wymiar sprawiedliwości wymaga wprowadzenia go w XXI w. To nie jest dyskusja o tym, co ma być odkręcone czy przywrócone. Dzisiaj wszystko trzeba postawić na nowo.
To jest główny cel, a jakie są inne, może mniejsze, ale równie istotne?
Jakkolwiek by to nie zabrzmiało: chciałbym, aby zarówno wśród polskich rodzin, jak i w życiu publicznym nastąpiła elementarna normalność. Emocje w społeczeństwie mamy wywindowane pod sam sufit. Poziom sporów, agresji, tego, jak politycy rządzący chcą kształtować życie rodzin, kobiet, młodzieży, jest tak daleko idący, iż ludzie są zmęczeni polityką. Dzisiaj chcą, żeby politycy pomogli im funkcjonować, a nie urządzać im życie. Mam wrażenie, że politycy powinni zająć się tym, co jest w ich gestii: obronnością, ochroną zdrowia czy edukacją, ale na poziomie zarządczym. Aby dać ludziom normalnie funkcjonować, nikomu nie zakazywać niczego, co nie jest karalne. Pozwolić na podejmowanie decyzji w sprawie edukacji czy leczenia, żeby kobiety mogły stanowić o sobie, a seniorzy nie musieli być uzależnieni od widzimisię rządzących. Dzisiaj Polska, jak nigdy, potrzebuje normalności.