Rolnictwo regeneratywne – czyli jakie?
Jednym z pojęć, które pojawia się w środowisku rolniczym coraz częściej, jest rolnictwo regeneratywne. Czym ono jest? W jaki sposób działa i czy może przynieść korzyści?
Ogólnie rzecz biorąc, jako rolnictwo regeneratywne określa się taki system produkcji żywności, w którym bierze się pod uwagę zdrowie gleby, ochronę klimatu i zasobów wodnych oraz zachowanie bioróżnorodności. Ważne jest także zwiększenie rentowności i konkurencyjności gospodarstw rolnych.
Jednym ze sposobów działania w tej odmianie rolnictwa jest ograniczenie do minimum uprawy gleby, a więc ograniczenie lub całkowita rezygnacja z orki. W ten sposób można redukować emisję dwutlenku węgla i ograniczyć straty wody.
Dobrze byłoby, żeby wszelkie zabiegi, które musimy stosować w rolnictwie, miały jak najmniej szkodliwy wpływ na środowisko – uważa Tomasz Zakrzewski, rolnik z Łążyna i działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego. – Ale żeby cokolwiek wyprodukować, musimy się niestety podpierać chemią w postaci oprysków i nawozów. W innym wypadku nie będziemy mieli plonów lub będą one niskiej jakości i trudno je będzie sprzedać. Dodam, że my i tak to minimalizujemy z racji nałożonych obostrzeń.
Zdaniem Zakrzewskiego polskie rolnictwo stosuje mniej środków chemicznych niż inne kraje Unii Europejskiej i bardziej je ogranicza.
Inne metody związane z rolnictwem regeneratywnym to utrzymywanie roślin na polu przez cały rok dzięki wykorzystaniu międzyplonów, które zapobiegają erozji i pomagają redukować emisję dwutlenku węgla. Stosuje się także precyzyjną aplikację nawozów i środków ochrony roślin, dzięki czemu można oszczędzić nie tylko pieniądze, lecz także środowisko.
W założeniu rolnictwo regeneratywne nie zakazuje całkowicie środków chemicznych, ale wskazuje, że powinno się je stosować tylko w niezbędnych dawkach, bez ryzyka kumulowania ich pozostałości w organach roślin.
Jestem za tym, aby ograniczać zużycie chemii na polach, gdyż należy chronić Ziemię – podkreśla Zakrzewski. – Jednak pamiętajmy o tym, że Europa to tylko jakieś 7 proc. całego świata. My będziemy tutaj się wręcz zarzynać niekiedy, żeby chronić środowisko. Natomiast szkodliwe substancje i tak przyjdą do nas z innych kontynentów. Przykładem jest choćby sytuacja ze zbożem z Ukrainy. Ten kraj nie należy do UE, co oznacza, że tamtejsi rolnicy mogli ładować do tego zboża wszystko, co tylko chcieli.
Rolnik z Łążyna wskazuje, iż dbać o środowisko powinni wszyscy, a nie tylko ci, których obligują do takich działań zasady ustalone przez wspólnotę europejską.
Przestrzegam też przed pewnego rodzaju sztucznym pompowaniem sprawy nawozów – dodaje nasz rozmówca. – Musimy zniszczyć chwasty i dokonać oprysków. Rolnicy mają świadomość, że nie powinno się wjeżdżać w kwiatostan. Natomiast nie możemy iść w kierunku nienormalności w taki sposób, że się niekiedy wstrzymuje prace, gdyż jakaś pszczółka jest zagrożona.
Rolnicy muszą też dbać zarówno o jakość, jak i o ilość w produkcji. Minęły już czasy, w których jedna sztuka trzody chlewnej przynosiła kolosalne zyski.